• POZNAJ SWÓJ KRAJ...
    POZNAJ SWÓJ KRAJ...

    - Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze

     

Drodzy Turyści i Wędrowcy

Witamy na internetowych stronach Oddziału Miejskiego PTTK w Skarżysku-Kamiennej. Pragniemy byście mogli tu znaleźć zawsze aktualne i rzetelne informacje dotyczące działalności naszego Oddziału.

  •  "Wstyd to wielki nie znać swej ojczystej ziemi"

    Aleksander Janowski

     

  • "To nie sztuka być turystą, lecz Turystą być - to sztuka"

    Witold Tyrakowski

     

  • "Poznaj swój kraj, abyś umiał nim gospodarować"

    Aleksander Janowski

     

20230430 130121 Medium

W ostatnią niedzielę kwietnia silna 11 osobowa grupa, w tym ośmioletnia Zuzia stawiła się na dworcu PKP w Skarżysku-Kam., skąd pociągiem pojechaliśmy do Wąchocka. Pogoda nie nastrajała do spacerów, a tym bardziej do dłuższych wędrówek.

Od rana padał deszcz i nic nie wskazywało, że przestanie. W Wąchocku w pelerynach i pod parasolami udaliśmy się pod przewodnictwem Rafała Szczygła na cmentarz żydowski pochodzący z 1908 lub 1911 roku, który został zdewastowany w czasie II wojny światowej i po niej. W 1964 r. został zamknięty. Kirkut leży we wschodniej części miejscowości. Zachowało się na nim w różnym stanie około 40 nagrobków z okresu międzywojennego, ogrodzono go murem z kamienia, zbudowano bramę, wykonano prace porządkowe. Przy wejściu odsłonięto tablice upamiętniające rodzinę Fefermanów i renowację cmentarza oraz pomnik. Ruszyliśmy dalej wzdłuż linii kolejowej, leśną drogą i pokazały się pierwsze promienie słońca. Dotarliśmy do pomnika ku pamięci Eligiusza Gołaszewskiego, przy rozjeździe kolejowym pod „Zarżniętą Górą”. Powstał 4 sierpnia 1996 roku w miejscu śmierci partyzanta. Potem weszliśmy na wzniesienie porośnięte drzewami iglastymi, właściwie niczym nie wyróżniające się, za to owiane mroczną opowieścią. Zarżnięta Góra (240 m n.p.m.) – tak nazywają to miejsce okoliczni mieszkańcy. Jak mówi legenda około 1800 roku mieszczanin J. Szerszeniewski, jeden z mieszkańców Wąchocka, wzniósł na szczycie pobliskiej góry kościół ku czci świętego Rocha. Kościół nie stał na górze długo, za sprawą syna fundatora, który pewnego dnia na ołtarzu podciął sobie gardło dwiema brzytwami. Nikt nie znał powodu, jaki nim kierował, ale świątynię rozebrano zaraz po tym tragicznym zdarzeniu. Dalej leśnymi ścieżkami dotarliśmy do niewielkiej polany, na której stoją dwie kaplice św. Jacka. W pobliżu płynie strumyk, od którego ta część Wąchocka nazwana została Siną Wodą. Mniejszą kapliczkę wyróżnia drewniana wieżyczka. Z tablicy nad wejściem dowiedzieliśmy się, że jej fundatorem był Jacenty Siewierski z żoną Agnieszką w 1821 roku. Obok stoi nieco większa kaplica, na murze, której znajduje się tablica poświęcona m.in. żołnierzom września 1939 roku i oddziałowi tzw. „Warszawiaka”. Na tablicy upamiętnieni też zostali partyzanci z oddziału kapitana Antoniego Hedy „Szarego”. Kilka metrów dalej znajduje się mogiła z mocno już zniszczoną tabliczką „Nieznanemu żołnierzowi I wojny światowej”. Prawdopodobnie spoczywa tam żołnierz austriacki. Wyruszyliśmy w dalszą drogę i czarnym szlakiem dotarliśmy do ruin kopalni „Majówka”. Starachowice, znane z fabryki samochodów ciężarowych mają też tradycję wydobycia oraz przetopu rudy żelaza. Jednym z wyrobisk była kopalnia "Herkules", której teren jest dziś parkiem miejskim. Inną, lepiej zachowaną kopalnią była postawiona na północ od miasta kopalnia "Majówka". Do dziś zachowały się ruiny płuczek, budynków kopalnianych oraz dwie wysokie hałdy zapewniające wspaniały widok na miasto, a nawet na Święty Krzyż. Po wybudowaniu huty w Ostrowcu Świętokrzyskim starachowicki wielki piec oraz kopalnie zostały zamknięte. Na terenie kopalni napaliliśmy niewielkie ognisko, przy którym upiekliśmy kiełbaski, odpoczęliśmy trochę i powędrowaliśmy ulicami Starachowic na pociąg powrotny do Skarżyska. Po drodze mijaliśmy malownicze skałki ciągnące się na długości kilkuset metrów, wzdłuż głównej ulicy miasta, a wśród nich pomnik żołnierzy AK Dzik i Kaktus. Kawałek dalej natrafiliśmy na ławeczkę Zdzisława Rachtana „Halnego” na starachowickim skwerze noszącym imię tego zasłużonego partyzanta zgrupowań Jana Piwnika "Ponurego" oraz Eugeniusza Kaszyńskiego „Nurta”. Wróciliśmy do domów trochę zmęczeni, ale zadowoleni z kolejnego ciekawie spędzonego dnia. Aura też nam odpuściła i do końca dnia świeciło słońce. Do zobaczenia na kolejnych wyprawach.

galeria zdjęć