W ostatnią niedzielę 14-osobowa grupa turystów pod przewodnictwem Grzegorza Białka wyruszyła na wycieczkę. Mimo nieciekawych prognoz pogodowych, spotkaliśmy się o 6:45 na dworcu PKP w Skarżysku-Kamiennej skąd pojechaliśmy pociągiem do Kielc, anastępnie BUS-em do Kuźniak. Trasa prowadziła Głównym Szlakiem Świętokrzyskim im. Edmunda Massalskiego koloru czerwonego, który wart jest poświęcenia urlopu, weekendu lub chociaż niedzieli. Rozpoczęliśmy wędrówkę od kamienia z tablicą, informującą o końcu szlaku, który w całości ma ponad 100 km i rozpoczyna się w Gołoszycach.
Przystanęliśmy na chwilę, żeby popatrzeć na ruiny wielkiego pieca hutniczego z końca XVIII wieku i w drogę na Kuźniacką Górę – pierwsze dla nas wzniesie na szlaku. Chwila odpoczynku przy skałkach i dalej wspinaczka na Górę Perzową – geologiczno-leśny rezerwat przyrody, który jest jednym z najpiękniejszych miejsc w całych Górach Świętokrzyskich. Na jego terenie znajdują się ogromne bloki piaskowca triasowego, porośnięte mchem, szlak prowadzi pomiędzy nimi urozmaiconą ścieżką. W grotę wkomponowana jest kapliczka pod wezwaniem św. Rozalii. Rezerwat zachęca do dłuższego postoju, a więc i my z tego skorzystaliśmy. Z Perzowej Góry przecinamy drogę, przechodzimy pomiędzy polami, a po wyjściu z lasu warto było zatrzymać się w Sieniowie i wejść na sporych rozmiarów platformę widokową, skąd rozciąga się wspaniały widok na okolice. Wejście na Siniewską jest bardzo długie i monotonne. Siniewska Góra jest najwyższa w całym Paśmie Oblęgorskim. Schodzimy w dół i pniemy się na koleje wzniesienie, czyli na Baranią Górę. Ze wzniesienia rozpościera się również fantastyczny widok na Wzgórza Tumlińskie. Tu znajduje się skrzyżowanie ze szlakiem czarnym, który prowadzi do Oblęgorka. Po zejściu z Baraniej zaczyna się chyba najdłuższy asfaltowy odcinek szlaku, który ciągnie się prawie 5 kilometrów. Docieramy do wsi Porzecze, a dalej wspinamy się na Ciosową Górę, gdzie znajduje się pozostałość po nieczynnym kamieniołomie – piękne odsłonięcie piaskowca triasowego. Tutaj odpoczynek. Następne kilometry szlaku im. Edmunda Massalskiego prowadzą Wzgórzami Tumlińskimi. To jeden z bardziej urozmaiconych odcinków w tej części szlaku. Mijamy kolejno Kamień i dochodzimy do Wykieńskiej, skąd schodzimy stromym zejściem w dół. Dobrze, że przy szlaku rośnie dużo drzew. Mimo, iż wzniesienie niewielkie, od tej strony wejście mogłoby naprawdę dać w kość. Docieramy do ścieżki wiodącej wzdłuż lasu i dochodzimy do wsi Tumlin, którą musimy pokonać również drogą asfaltową. W miejscowości na uwagę zasługuje barokowy kościół. Przez całą trasę aura nam dopisywała. Nawet świeciło słonko i widoczność była wyśmienita. Dopiero po dotarciu do Tumlina zaczął padać deszcz ze śniegiem. Spóźniliśmy się na pociąg po 17-tej i trzeba było czekać na następny około godziny, ale dobry nastrój i pogoda ducha nie opuszczały nikogo. Trochę przemoczeni i zmarznięci, ale szczęśliwi, że nie zmarnowaliśmy niedzieli wróciliśmy do domów. Do zobaczenia na kolejnej wycieczce.
Grzegorz Białek i Grzegorz Kowalski.